[woocommerce_product_search height="300px" placeholder="Wpisz nazwę lub kod produktu..."]

Nigdy bym nie pomyślał, że będę się z własną żoną kłócił, kto oddaje kolejny rzut. Nie wiem, czy takie rzeczy się zdarzają, pewnie tak ale skąd mam wiedzieć jak to prawie mój debiut. Wędka, której stałem się przypadkowym posiadaczem musiała kiedyś zadebiutować. Wszyscy pukali się w czoło, że nawet jej z pokrowca nie wyciągnę, a ja nawet kupiłem do niej mały kołowrotek, wierząc w silną wolę użycia tego 260gramowego zestawu.

Grill, matchówka, kompletny brak współpracy płoci, na które się nastawiliśmy, co mogło też „pokiełbasić” stado pląsających po podwodnych łąkach perkozów. Na łowisku jeszcze znamiona zimowego letargu. Ekipy pokonane w karpiowej batalii zjeżdżają do domu, a my mozolnie skubiemy dorbnicę i nagle obłędny atak drapieżnika.p

Hmmmmm — Okonie ??? Szybko do pokrowca i uzbrojenie zestawu w jedną z 4 zakupionych dzień wcześniej „gumek” – Białego Twisterka. Drugi rzut i WOW………….

O MY Gooood …. Co to jest ??? Człowiek nieprzyzwyczajony do takiego finezynego sprzętu. Trzeba odkręcić hamulec. Ryba MIOTA wędką niemiłosiernie. Jaki on jest piękny. Jak marzenie.

Oddaj wędkę, ja też chcę, słyszę za plecami. Zgłupiałem – Jej pierwszy rzut i walka z niesamowitą wręcz rybą pod brzegiem. Nie zdążyłem chwycić za aparat, choć szczerze powiem, że skupiłem się raczej na tym, by niedoświadczona Agusia, nie połamała tej zapałki 😛
Duży – około 35cm. Jaką one mają siłę. Coś niesamowitego.

Agnieszka realizuje sie fotograficznie, słyszę jak trzaska migawka, która synchronizuje się z dźwiękiem płynnego hamulca w kołowrotku, grającego najpiękniej brzmiący dźwięk na świecie.

Cyk cyk cyk ……. cyk cyk cyk …..

To jakiś nadwymiar. Wchodzę na najwyższy pułap zazdrości. Zazdroszczę samemu sobie. Level MAX.
Odkładamy aparat i obserwujemy gdzie uderzą — lewa ….. jest , prawa , jest …… Mniejsze większe około 10 sztuk. Wszystkie „wokół komina” z jednej miejscówki.

Gdyby tak można było wsiąść do jakiegoś środka pływającego i puścić się za tymi ławicami. Atakują wzdłuż pasa trzcin, nieosiągalne delikatną 3 gramową przynętą. Wrrrrrrr

Wracają. WRACAJĄ – ODDAJ WEDKĘ !!!!!

JEST !!!!

I nagle coś co zgasiło światło.

Słyszę – Ale WIEEEEEEEELKI ….i soczyste Damskie CUR***** a na wietrze powiewa luźna linka główna. Linka całe 0,16mm :P. Dla mnie nić pajęcza.

To było coś innego. Nie targało kijem. Tak, to był szczupak. Najgorsze, że zjadł jedynego białego twisterka – innych już nie chciały. Waliły namiętnie tylko w tą, przypominającą rozbawioną słonecznicę gumkę.
Żółte, czerwone, zielone, Motor Oil, których kiedyś drogą podarunku stałem się posiadaczem – w nic więcej.

Ale było fantastycznie. Cały czas czuję to zderzenie z „pasiastą ścianą” w nadgarstku. Cały czas też czuję na sobie wzrok zdziwionych dzieciaków, które chyba nie do końca rozumiały z czego się tak cieszymy 🙂 Z pewnością nie rozumiały.

ODDAJ WĘDKĘ !!!!!

Ale fajnie wyglądałaś krzycząc, że TEGO NIE DA SIĘ TYM KIJKIEM WYJĄĆ 🙂 hehehe

Dałaś Radę !!!!!

Niesamowity ten Rybieniec 😉

Daniel Kruszyna